piątek, 3 maja 2019

O czym na blogu i jak dobrze zacząć dzień :)


Na moim blogu będę poruszać różne tematy. Będzie coś o książkach, filmach, znanych ludziach, muzyce, grach. Chciałabym też pisać o sztuce, literaturze, dziełach, które mnie poruszyły, a niekoniecznie są to najświeższe nowości. Wręcz przeciwnie, lubię trochę pogrzebać w przeszłości i znaleźć intrygujące mnie skarby, które znaczą dla mnie więcej, niż najmodniejszy gadżet. Na pewno znajdziecie tu powiązania z przyrodą, filozofią, jogą i medytacją. Odkryta przeze mnie (na nowo w 2018 roku) joga stała się moim panaceum na zszargane nerwy i jest wspaniałym źródłem energii i witalności. Czasem trudno się zmobilizować i w sumie żałuję, że wciąż za rzadko staję na macie. Za to staram się jak najczęściej medytować. Nawet gdy kładę się już spać, poświęcam chwilę na zrównoważenie oddechu i relaksację. Ale najlepiej medytuje mi się, siedząc wygodnie na mojej poduszce medytacyjnej, którą kupiłam w sklepie joga-joga.pl. Jest wypełniona łuską gryki, ma wymodelowany kształt i wspaniały pomarańczowy, ożywczy kolor. Wstaję rano, otwieram okno, siadam przed nim na poduszce i wśród śpiewu ptaków i szumu drzew oddycham głeboko, zamykam oczy i wyrażam w myślach wdzięczność za nadchodzący dzień. Jak w piosence Sound’n’Grace:
„Za ten nowy dzień
nieprzewidywalny wiem,
ale zawsze szczodry,
podziękowac chcę,
podziękować jak się da,
jak się da!”

Oczywiście dziękuję własnymi słowami i to nie tylko za dzień, ale też za to, co mam. Uśmiecham się do siebie i nastrajam się dobrze na to, co mnie czeka. To świetny sposób na pozytywne zaczęcie dnia. Spróbujcie!

P.S. O sposobach na udany dzień i nadmierne zamartwianie się napiszę w kolejnym poście :)


Moja poduszka medytacyjna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Drżenie"

„Z chrzęstem pokonałam kruchą, bezbarwną teraz trawę. Zatrzymałam się dopiero na środku podwórka, chwilowo oślepiona jaskrawym różem słońca ...