Kiedy
pierwszy raz usłyszałam o Einsteinie, zafascynowała mnie ta
postać. Było to na lekcjach fizyki w szkole, prawdopodobnie w
wyższych klasach podstawówki. A gdyby tak zapoznać dziecko z tym
genialnym naukowcem już w momencie, gdy uczy się czytać? „Einstein
na wiązce światła” Jennifer Berne w bardzo przystępny i obrazowy
sposób opowiada o fantastycznym fizyku, który zmienił świat.
Niewiele tekstu, duża czcionka i ilustracje przywodzące na myśl,
jakby narysowała je ręka jakiegoś malucha, zdecydowanie mogą
zachęcić i pomóc najmłodszym samodzielnie odryć człowieka
legendę. W książce nie ma żadnej naukowej definicji (oprócz
najbardziej znanego równania E=mc2), ale pojawiają się pojęcia
takie jak atom, grawitacja, magnetyzm. Piszę o tym dlatego, że
wszystko jest tu na poziomie znajmości świata dzieci, a powyższe
hasła mogą zakotwiczyć się w pamięci i kiedyś stać się
bodźcem do poznania tego, czym zajmował się Einstein. Tak można
zapoczątkować pierwszy kontakt z niezwykłym naukowcem, od jego
narodzin po starość – bo to wyśmienita forma biografii, w sam
raz dla najmłodszych. Myślę, że potrafi zainspirować tak bardzo,
że po przeczytaniu książki każde dziecko powie: Chcę być jak
Einstein!
poniedziałek, 28 października 2019
sobota, 19 października 2019
Jestem chwilą, która prześcignąć chce czas...
Jestem piasku ziarenkiem w klepsydrze,
Zabłąkaną łódeczką wśród raf
Kroplą deszczu,
Trzciną myślącą wśród traw
...ale jestem!
Zabłąkaną łódeczką wśród raf
Kroplą deszczu,
Trzciną myślącą wśród traw
...ale jestem!
Jestem iskrą i wiatru powiewem.
Smugą światła co biegnie do gwiazd,
Jestem chwilą, która prześcignąć chce czas
...ale jestem!
Smugą światła co biegnie do gwiazd,
Jestem chwilą, która prześcignąć chce czas
...ale jestem!
To była jedna z
pierwszych lekcji w nowym liceum. Pewnie godzina wychowawcza. Każdy
z uczniów miał napisać na tablicy określenie, które najlepiej go
charakteryzuje. Pamiętam, że były różne przymiotniki: kreatywny,
sympatyczna, odważny, wytrwały. Głównie takie coachingowe lub
ogólnikowe cechy. Czy prawdziwe, czy pod publikę? Nie wiem, dopiero
później zaczęło do mnie docierać, że tu nie chodziło o
szczerość, ale pozę. Ja jednak postanowiłam być wtedy szczera i
napisałam „myślicielka”. Po chwili już strasznie się tego
wstydziłam i dotarło do mnie, że tym opisem nikogo sobie nie
zjednuję, a może nawet odpycham. Bo kto ma ochotę zapoznać się z
kimś bujającym w obłokach, małomównym, melancholijnym i
krytycznym. No ale wtedy o tym nie myślałam w ten sposób. Chyba
miałam nadzieję, że dam się poznać z tej strony i ujawnię się
innym podobnym do mnie. To była szansa na przyjaźń. Nie pamiętam,
jakie to wywarło wrażenie na innych, ale miałam w tej szkole wielu
wspaniałych przyjaciół, których bardzo dobrze wspominam :) I co
istotne, dziś napisałabym na tablicy to samo, bo taka właśnie
jestem :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)
"Drżenie"
„Z chrzęstem pokonałam kruchą, bezbarwną teraz trawę. Zatrzymałam się dopiero na środku podwórka, chwilowo oślepiona jaskrawym różem słońca ...
-
Czy ktoś z was też jest nadwydajny mentalnie? Ja na pewno. Zbyt emocjonalna, zbyt wrażliwa na bodźce, zbyt empatyczna, skłonn...
-
Dziś miało być o sposobach na lepszy dzień, ale póki co, chciałam Wam zaprezentować sposoby na suchą skórę. A mianowicie napiszę kilka słó...
-
Zwykle czytam kilka książek naraz. Wtedy każda pochodzi z innego gatunku, może to być reportaż, poradnik, biografia, tomik p...