Jak już pewnie zdążyliście zauważyć, stałam się wielką fanką audiobooków, a Storytel pomaga mi zagłębić się w tę pasję. Jedną z nowości serwisu jest akcja „Muzycy czytają”, gdzie znalazłam dzieło Virginii Woolf czytane przez Natalię Przybysz. Takie zestawienie artystyczne okazało się fenomenalne, bo autorka „Do latarni morskiej” tworzy trudną prozę, a w ustach mojej ulubionej artystki staje się ona bardziej przystępna, a także intymna i nastrojowa. Słuchałam i odpływałam w czasie i przestrzeni.
„Do latarni morskiej” to piękna, psychologiczna proza, która opiera się na opisie zatrzymanych kadrów z życia kilku osób połączonych paroma scenami. Nie ma tu czegoś takiego jak akcja, plan przyczynowo-skutkowy a nawet fabuła. Autorka buduje sceny, opierając się na monologach wewnętrznych bohaterów, dając w nich obraz ludzi nieco zgorzkniałych i melancholijnych. Myślę, że czytając w formie papierowej byłoby mi trudniej wgryźć się w rytm książki, ale jako audiobook sprawdziła się doskonale. Przez tą powieść się płynie i ma się wrażenie, że sięga się czegoś wzniosłego i pięknego. Polecam niestrudzonym poszukiwaczom oryginalnej prozy.
Dodam jeszcze, że uwielbiam w sztuce motyw latarni morskiej, więc nie mogłam pominąć tej książki. Tak naprawdę latarni jest tu mało, ale można ją traktować symbolicznie i tytułową drogę przyjąć jako samotną wędrówkę do własnej duszy, a także opowieść o tęsknocie za prawdziwymi dobrymi relacjami.