czwartek, 23 stycznia 2020

"Gdzie jesteś, Bernadette?"


Chyba nie będę zbyt wylewna w opisie tej książki. Wystarczy jedno słowo: REWELACJA! No dobra, może nie wystarczy ;) Forma i treść bardzo przypadły mi do gustu. Maile, notatki, myśli (jakby z pamiętników) – taką postać ma fabuła. Absurd goni absurd, chociaż przecież wszystko to mogłoby się wydarzyć naprawdę :) Już sam pomysł wycieczki na Antarktydę, który to wymyśla Bee – córka Bernadette - jest dość ekstrawagancki.

Niesamowite zbiegi okoliczności i nietuzinkowe (wręcz szalone) działania bohaterów nadają książce niespotykany smaczek i budują akcję w taki sposób, że chce się w niej uczestniczyć. Lub mniej prozaicznie – rzucić się w ten wir wydarzeń :)

Nie wierzę, że tę książkę napisała jedna osoba. Rozległa wiedza, mnogość wątków, tak rozmaite punkty widzenia i rzeczywistość pełna detali. Istny czytelniczy rollercoaster!

To najlepsza książka jaką przeczytałam w tym roku! Co prawda jest na razie drugą ;) ale nie wiem, czy jakakolwiek ją przeskoczy! Gorąco polecam! 



"Drżenie"

„Z chrzęstem pokonałam kruchą, bezbarwną teraz trawę. Zatrzymałam się dopiero na środku podwórka, chwilowo oślepiona jaskrawym różem słońca ...