Chyba nie będę
zbyt wylewna w opisie tej książki. Wystarczy jedno słowo:
REWELACJA! No dobra, może nie wystarczy ;) Forma i treść bardzo
przypadły mi do gustu. Maile, notatki, myśli (jakby z pamiętników)
– taką postać ma fabuła. Absurd goni absurd, chociaż przecież
wszystko to mogłoby się wydarzyć naprawdę :) Już sam pomysł
wycieczki na Antarktydę, który to wymyśla Bee – córka
Bernadette - jest dość ekstrawagancki.
Niesamowite zbiegi
okoliczności i nietuzinkowe (wręcz szalone) działania bohaterów
nadają książce niespotykany smaczek i budują akcję w taki
sposób, że chce się w niej uczestniczyć. Lub mniej prozaicznie –
rzucić się w ten wir wydarzeń :)
Nie wierzę, że tę
książkę napisała jedna osoba. Rozległa wiedza, mnogość wątków,
tak rozmaite punkty widzenia i rzeczywistość pełna detali. Istny
czytelniczy rollercoaster!
To najlepsza książka
jaką przeczytałam w tym roku! Co prawda jest na razie drugą ;) ale
nie wiem, czy jakakolwiek ją przeskoczy! Gorąco polecam!